„Mędrzec nawet wśród tortur będzie czuł się szczęśliwy”
Diogenes Laertios, 1982, s.641
Nie mogę oprzeć się urokowi tych słów Epikura i nie dać sobie tej satysfakcji powrotu do nich w czasach zarazy.
Wspominam uczniów
Pamiętam, kiedy czytaliśmy z uczniami ten fragment dotyczący filozofii epikurejskiej, z trudem snuli refleksje na temat wewnętrznej wolności. Niemożliwe, śmieszne, głupie, tak po prosto oceniali myśl Epikura – młodzi ludzie nie mają oporów. Długo dochodziliśmy do tego, czym jest wolność zewnętrzna i wewnętrzna. Zazwyczaj z pomocą przychodził mi podział na wolność od i wolność do, trochę rozważań o samowoli, że wcale nie jest wolnością i wolności absolutnej, że nie jest udziałem człowieka.
Dosyć wspomnień, ciekawe swoją drogą, co dziś myślą o wolności wewnętrznej moi uczniowie.
Doświadczenia ojca i lektury
Te słowa Epikura towarzyszyły mi przez całe świadome życie. Na początku mnie przerażały, potem fascynowały. Od młodości oswajałam je na każdym etapie życia, stawały się bliższe z każdym kryzysem. Dziś wiem, że w codziennym życiu, kiedy nie mamy więziennych doświadczeń, cięższym więzieniem możemy być sami dla siebie. A budowanie wewnętrznej wolności może być pracą na całe życie. W czasie zarazy, jeśli nie odrobiliśmy lekcji filozofii, może być ciężko o taką wolność. Doświadczenia łagrów radzieckich, przez które przeszedł mój ojciec w latach 1946 -1956, o których nie mogłam spokojnie słuchać, kiedy snuł wspomnienia. Lektury Herlinga -Grudzińskiego, fragmenty zaledwie Sołżenicyna, a także Viktora Frankla, czy refleksje Améry’ego pokazywały, że tę wolność, która oprze się więzieniu, każdy musi zbudować sam.
Na taką wolność pracujemy już nie na lekcjach filozofii tylko w rzeczywistości.
To, co jest nam potrzebne
Co mnie tak fascynowało w tym fragmencie? O co chodzi z tymi torturami?
Przecież w pewnym miejscu mówi Epikur, że na torturach mędrzec może biadać i jęczeć (s. 641)
Chodzi więc o metaforę wszelkiego cierpienia i ucisku. Chodzi o to, że można swoim umysłem, w szczególności myślą, tak zapanować nad swoją zmysłowością i uczuciami, żeby się od nich uniezależniać. Kluczem do tej praktyki jest umiejętność wybierania między przyjemnościami. Epikur dzielił przyjemności na naturalne (konieczne, wynikające z zaspokojenia podstawowych potrzeb i tyko naturalne) i urojone. Wszelkie, oprócz naturalnych i koniecznych, mogą przysparzać nam bólu i cierpienia. Raz dlatego, że trudno je zdobyć., Dwa dlatego, że w nadmiarze prowadzą do cierpienia. Trzy dlatego że gonimy za nimi bez opamiętania, bo są nienasycone. Mądrością jest właśnie umieć je odróżniać: „… wszelka przyjemność ze względu na swoją naturę jest dobra, ale nie każda jest godna wyboru; i podobnie, wszelki ból jest złem, ale nie każdego bólu należy unikać.” (s.647) To właśnie umie mędrzec epikurejski – uniezależnić się od tego, co zakłóca spokój naturalnych przeżyć, doświadczeń, spokój duszy.
To, co jest nam potrzebne do spokoju życia, jest proste i łatwe o zdobycia, ale wymaga ogromnego umysłowego wysiłku, żeby na tym poprzestać.