Codzienność

Pomaganie, doradzanie, wspieranie to nasza nauczycielska codzienność, są tak oczywiste, bo przypisane do naszej roli. Ale jak często trudne i nieskuteczne. Komu z nas nie zdarza się, że rady, których udzielamy nie są wprowadzane w życie przez tych, którym ich udzielamy, a którzy niejednokrotnie nas o nie sami proszą: „No to co ja mam z tym (albo z nim)  zrobić proszę pani?” – utyskuje, zrozpaczona kolejną rozmową z nauczycielką, matka. Po otrzymaniu skrupulatnych instrukcji, co „z tym zrobić”, nic się nie zmienia. Doradzamy z automatu, stale, czasem nawet wtedy, gdy wiemy, że nie pomoże. Z drugiej strony sami nie lubimy, kiedy nam ktoś mówi, co mamy zrobić. Oburzamy się słysząc: „Może zastosowałaby Pani inne metody, ponieważ… .” Dyskomfort, czasem złość często bierze w nas górę i nie jesteśmy w stanie wysłuchać do końca tego, o co chodzi. Dlaczego tak się dzieje? Gdzie znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego doradzanie jest nieskuteczne?

Natchnienie

            Nadzieją na znalezienie odpowiedzi natchnęła mnie książka Edgara Scheina „Pomoc. Jak ją oferować, dawać i akceptować.”[1], do której ostatnio z przyjemnością i dużą satysfakcją wróciłam. Z nadzieją i optymizmem, bo wprost zajmuje się problemem: Jak skutecznie udzielać i przyjmować pomoc? Satysfakcja z jej studiowania płynie z bogactwa przemyśleń autora na temat wsparcia. Jego przemyślenia zbierają dorobek życia i pracy w tej dziedzinie. Edgar Schein psycholog społeczny ten, który badał i zdefiniował pojecie kultury organizacyjnej oraz  przez wiele lat był konsultantem w tej dziedzinie w wielu firmach. Przez dłuższy czas zajmował się swoją chorą na raka żoną praktykując pomaganie w najszlachetniejszej formie.  W swoich rozważaniach wykracza poza wskazywanie mechanizmów psychologicznych dotyczących sytuacji pomagania, w bardzo interesujący sposób odwołuje się do antropologii i socjologii[2]. Patrzy i widzi problem skuteczności pomagania bardzo szeroko.

Proces

            Analizuje pomoc we wszystkich jej przejawach, od wskazania turyście drogi do celu po skomplikowane specjalistyczne doradztwo oparte o wnikliwe diagnozy w wielkich światowych korporacjach. Mówi, że istota pomagania jest taka sama w każdej z tych sytuacji, czy formalnych czy półformalnych, czy nieformalnych. Pomaganie według autora jest relacją, sytuacją społeczną rządząca się zasadami ekonomii społecznej – domaga się szacunku, wzajemności, zaufania i poszanowania intymności. To dla nas oczywiste. Jednak jedną z ważniejszych tez, jakie stawia Schein, jest ta, że w każdej sytuacji pomagania równie ważny, a może ważniejszy niż jej przedmiot, jest sam proces pomagania[3]. Przywykliśmy skupiać się na celu pomocy i kompetencjach eksperta, kiedy my jej potrzebujemy, albo kiedy ktoś prosi nas o pomoc. A Edgar Schein mówi, że ważniejsza jest kondycja, rola, status osób, które mają zbudować relację pomagania. Mówi, iż od samego początku, stajemy wobec siebie – pomagający i potrzebujący wsparcia – w pewnej nierówności; używa tu sformułowania „o jeden niżej”[4] gdy prosimy o pomoc, jesteśmy podatni na niepewność, zranienia i „o jeden wyżej”, gdy udzielamy pomocy, mamy przewagę, a nawet władzę. Jakie są tego konsekwencje? Otóż lęk; Lęk jest nieodłącznym elementem aktu zwracania się o pomoc [5], bez względu na to czy pomagający to przyjaciel, lekarz, coach, ekspert. Mówi autor, że jeśli nie przyjmiemy za fakt istnienia tego lęku, obie strony relacji stają się podatne na dysfunkcjonalne, obronne zachowania. Wymienia ich kilka[6], miedzy innymi: po stronie oczekującego pomocy – nieufność, pomijanie ważnych dla pomocy informacji, szukanie uspokojenia zamiast rozwiązania, obrona, nierealistyczne oczekiwania; po stronie pomagającego – przekazywanie mądrości za wcześnie, reakcje obronne, uspokajanie, uleganie stereotypom, założeniom a priori. Te dysfunkcjonalne zachowania na początku relacji niweczą jej całą skuteczność. Trzeba je eliminować, eliminując lęk.

Słuchaj!

            Jak sobie poradzić z tym lękiem? Jeśli wynika on z nierówności między osobami w sytuacji pomagania, to czy można doprowadzić do wyrównania? Tak. Schein pokazuje, że tak i daje wskazówki. Otóż, wyjaśnia, że u podłoża każdej sytuacji pomagania powinna znaleźć się postawa, może lepiej powiedzieć praktyka, którą nazywa rolą konsultanta procesu. Polega ona na tym, że angażuje się osobę potrzebującą pomocy w diagnozowanie i rozwiązanie problemu. „U podstaw roli konsultanta procesu leży założenie, że klienci powinni być aktywni, w sensie inicjatyw diagnostycznych i naprawczych, ponieważ to do nich należy problem, tylko oni znają prawdziwą złożoność sytuacji i tylko oni wiedzą, co będzie skuteczne w otoczeniu kulturowym, w którym żyją.”[7]  Żeby nie pozostać na wysokim stopniu abstrakcji Schein przywołuje swoje doświadczenie, kiedy udzielał pomocy choremu przyjacielowi. Przyjaciel poprosił go o pomoc przy podniesieniu się z łóżka, Schein złapał przyjaciela i podciąga do góry, gdy ten zaczął krzyczeć, że właśnie to ramię, za które chwycił, bardzo go boli. Schein konstatuje że, tak właśnie zabrakło prostego pytania: Jak mogę ci pomóc? włączającego chorego w proces pomocy. Sprawa nie jest jednak zawsze tak prosta. Chodzi o taką postawę w każdej sytuacji pomagania, która umożliwia temu, który jest „o jeden niżej” wyrównanie statusu. Jak dać odczuć potrzebującemu pomocy, że włączamy go w proces pomagania? Tu autor mówi wprost „…chęć poddania się wpływom – aktywne słuchanie tego, co klient [potrzebujący – EJ] tak naprawdę mówi, i porzucenie uprzedzeń – jest jednym z najbardziej skutecznych sposobów równoważenia relacji.”[8] To znaczy, że słuchając aktywnie, przyjmując to, co mówi potrzebujący, wpływa się na redukcję jego lęku, poczucie wartości tego, co sam diagnozuje i włącza go w proces rozwiązywania problemu oraz oddaje odpowiedzialność. Przez to zwiększa się skuteczność procesu pomagania, ponieważ pomagający zdobywa więcej informacji i może podjąć trafniejszą decyzję, jak ma przebiegać dalszy proces.[9]

 

A sprawiedliwość?!

            To, co Schein odkrywa na poziomie psychologicznych i socjologicznych mechanizmów jako skuteczne działanie w relacji pomagania, z punktu widzenia etyki jest po prostu sprawiedliwe. Bo czym innym, niż sprawiedliwym potraktowaniem człowieka, jest wyrównanie statusu w nierównej relacji pomagania? To się człowiekowi należy – potraktowanie jak podmiot, nie przedmiot działania w rękach pomagającego – włączenie w proces diagnozowania i rozwiązywania problemu. Ten akt wyrównywania statusu człowieka potrzebującego pomocy z „o jeden niżej” do „o jeden wyżej” jest uznaniem w nim wolnej i rozumnej osoby i przez ten akt uznania zarówno potrzebujący pomocy, jak udzielający jej stają się równoprawnymi podmiotami w relacji. To jest sprawiedliwe! Fascynujące jest i pięknie pokazuje to Schein w swojej książce, że praktyka aktywnego słuchania i dzięki niej skuteczne pomaganie, nie tylko  czyni zadość wymogom ekonomii społecznej, ale jest również sprawiedliwe.


[1] Edgar H. Schein, 2012, Pomoc. Jak ją oferować, dawać i akceptować, Warszawa, Wydawnictwo: Marcin Bajda Management & Coaching.

[2] „Pomoc w najszerszym możliwym znaczeniu to w rzeczywistości jedna z najważniejszych walut społecznych, bo jest jednym z głównych sposobów wyrażania miłości i troski o innych” Op. cit. s. 40.

[3] Op.cit.  s. 25

[4] S. 39

[5] S. 67

[6] S. 67 – 77.

[7] S. 96

[8] S. 76

[9]  W rozdziałach 5 i 6 autor szczegółowo opisuje, jak ma przebiegać uważny wgląd i jakie jest jego znaczenie dla przyjęcia właściwej roli w pomaganiu.

%d bloggers like this:

Kontunuując korzystanie z tej strony wyrażasz zgodę na używanie plików Cookie. więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Zamknij